Emigracja zarobkowa odbija się na szkole

10Sty08

Rodzice jadą pracować za granicą, a dzieci zostają w kraju. Źle to wpływa na uczniów – gorzej się uczą, pojawiają się problemy wychowawcze. Skalę zjawiska chcą określić szkolni pedagodzy w Zamościu.

Coraz częściej na emigrację zarobkową decydują się jednocześnie ojciec i matka. Dzieci zostają w kraju pod opieką krewnych, np. dziadków. – To poważny problem. Pozostawieni sami sobie uczniowie, szczególnie ci słabsi, zaczynają mieć gorsze wyniki w nauce. Ale często nie ma z kim o tym problemie porozmawiać, bo rodzice są za granicą – przyznaje Wiesław Chmiel, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 5 w Zamościu, który chce poruszyć ten temat na lekcjach wychowawczych. Dyrektorka jednej z zamojskich podstawówek mówi, że w każdej klasie jest kilku uczniów, których co najmniej jedno z rodziców wyjechało pracować za granicą i nic nie wskazuje na to, aby z czasem było ich mniej.

Zjawisko zauważyła zamojska straż miejska, która w połowie grudnia przeprowadziła w trzech szkołach ankietę na temat emigracji zarobkowej. – Zdarza się, że ta młodzież zachowuje się niezgodnie z prawem, bo manifestuje w ten sposób swój bunt wobec sytuacji, w jakiej się znalazła. Najczęściej chodzi o drobne wykroczenia: wagarowanie czy zakłócanie porządku w miejscu publicznym – tłumaczy Wiesław Gramatyka, komendant straży miejskiej w Zamościu. I dodaje: – Nie brakuje im pieniędzy, ale stałej obecności rodziców.

Skalę tego zjawiska chce także poznać Miejskie Centrum Pomocy Rodzinie w Zamościu. – Taką potrzebę zgłosili nam na grudniowym spotkaniu szkolni pedagodzy. Chcemy, żeby po feriach sprawdzili, jak wielu rodziców uczniów z ich szkół pracuje za granicą – zapowiada Halina Rycak, która kieruje Miejskim Centrum Pomocy Rodzinie w Zamościu. Dyrektor Rycak zaznacza, że o tej inicjatywie rozmawiała już z prezydentem miasta: – Nie chcemy wchodzić w kompetencje rodziców, ale zorientować się, czy konkretne osoby nie potrzebują naszego wsparcia.

Problem nie ogranicza się tylko do Zamościa. Dyrektorka jednej ze szkół na Lubelszczyźnie opowiada o uczennicy, która od kilku miesięcy jest pod opieką babci, bo jej mama pojechała pracować za granicę, a ojciec nie żyje. – To bardzo inteligenta dziewczyna, ale zaniepokoiło nas, że ostatnio osiąga wyniki znacznie poniżej swoich możliwości – przyznaje dyrektorka placówki. I dodaje: – Poprosiliśmy o interwencję szkolnego pedagoga. Babcia uczennicy rozmawiała o tej sytuacji z psychologiem. Mam nadzieję, że uda się pomóc tej rodzinie.

Barbara Grasińska-Ciereszko, wicedyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 5 w Kraśniku, nie ma wątpliwości: – Brak rodziców zawsze negatywnie wpływa na dziecko.

Nauczyciele przyznają, że problem jest mniejszy, jeśli za granicą jest tylko jeden z rodziców. – Tak jest u nas. Zazwyczaj w domach zostają matki, które i tak na ogół utrzymywały kontakt ze szkołą, więc ja na relacje z rodzicami nie mogę narzekać – mówi Beata Gajuś, dyrektorka SP im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Nasutowie.



No Responses Yet to “Emigracja zarobkowa odbija się na szkole”

  1. Dodaj komentarz

Dodaj komentarz